Wzrost liczby urodzeń nałożył się na coraz popularniejsze formy profilowania działalności biznesowej na najmłodszych. W ostatnich latach coraz więcej dyskutuje się nad stanem polskiej demografii. Wzrost liczby narodzin nałożył się na zdobywające popularność już wcześniej formy profilowania działalności biznesowej na najmłodszych. Przyjrzyjmy się temu, jak dziś Polacy dążą do zapewnienia swoim pociechom nie tylko odpowiednio atrakcyjnej rozrywki, ale czasem również czegoś więcej. Justyna Szwabowska prowadzi salę zabaw i dom rozwoju „Ence Pence”. Miejsce służy zarówno zabawie, jak i rozwojowi dziecka. Skąd pomysł na stworzenie takiego miejsca? Szwabowska jako dziecko miała pięcioro kuzynostwa. <br><br> – Było mnóstwo zabawy – teraz jak dzieci dostają zabawki, bardzo szybko się nudzą. Tego rodzaju miejsca powstają po to, by dzieciom wypełnić czas, odciążyć trochę rodziców w ich wymagającej roli. W dzisiejszych czasach bardzo stawiamy na rozwój; chcemy, by nasze dziecko było najlepsze, potrafiło wiele rzeczy, chcemy odkryć w nim zalążki czegoś, co może potem owocować. Wydaje mi się, że właśnie z tego powodu jest coraz więcej miejsc tego rodzaju – mówi Szwabowska. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div> Jak uważa, rodzice starają się rekompensować potomkom to, czego sami nie mieli. Często „przestymulowują” dzieci.Zdaniem Szwabowskiej dziecka nie da się oszukać, ono od razu wie, czy ktoś jest szczery w tym, co robi, bardzo szybko reaguje negatywnie, jeśli nie jesteśmy szczerzy. W tym celu konieczna jest wykwalifikowana kadra. Samo miejsce pracy z dziećmi powinno być nie tylko rodzinne i bezpieczne, ale i kameralne – takie, w którym dziecko się nie zgubi. <br><br> – To fajna alternatywa dla dzieci. Rodzice chcą jak najbardziej umilić czas dzieciom. Mamy profesjonalną obsługę, rodzice nie muszą bać się o bezpieczeństwo – Paulina Gołaszewska, menadżerka sali zabaw „Madagaskar”. <br><br> – Jeśli jest to większa grupa, z dużymi rozbieżnościami wiekowymi, to mamy już na tyle wyszkolone dziewczyny, że wiedzą, co w takiej sytuacji robić – dodaje. <br><br> Jak przyznaje, w ostatnich latach zainteresowanie salami zabaw znacząco wzrosło. <br><br> – Przychodzi coraz więcej dzieci. To nowi klienci, od rodziców często słyszymy, że dzięki 500 Plus mogą z tego skorzystać – mówi.Rozwój tej gałęzi biznesu stał się w ostatnich latach bardzo widoczny. Daniel Wilk, marketing menager sieci sal zabaw „Fikołki”, opisuje, jak jego firma otwierała pierwszą salę zabaw. <br><br> – Jeszcze kilkanaście lat temu dzieci i rodzicie mieli możliwość zabawy pod chmurką na otwartych placach zabaw. Żyjemy w takim klimacie, więc konieczna jest rozrywka także w okresie jesiennym i zimowym, wtedy też odwiedza nas najwięcej gości – mówi. <br><br> Jego zdaniem nie jest tak, że rodzice chcą mieć święty spokój i dlatego zostawiają dzieci w salach zabaw. Wilk uważa, że ma to wymiar nie tylko rozrywkowy, ale także socjalizujący i edukacyjny. <br><br> <b> „Do dzieci podchodzimy w sposób wyluzowany”</b><br><br> Dzieciom oferuje się też usługi innego rodzaju. Marzena Wójciak jest główną menadżerką restauracji dla dzieci. Jak mówi, rozwój takich usług to trend, który będzie przybierał na sile – coraz więcej restauracji ma plakietki z napisem „rodzina przyjazna dzieciom”. Jej zdaniem, skoro coraz mniej czasu spędzamy w domu, a w weekendy chcemy jak najmniej czasu spędzać na gotowaniu, to coraz więcej ludzi przychodzi do restauracji.– Nasza restauracja sprzyja zarówno dzieciom, jak i rodzicom. Organizujemy szkoły gotowania, gdzie dzieci uczą się najprostszych rzeczy, np. pieczenia ciasteczek. Rodzice robią to razem z nimi, spędzają czas – dodaje. <br><br> Dzieci są pod opieką animatorek – te zajmują się zabawą z nimi i ich edukacją. Równolegle z miejscem spożywania posiłków funkcjonuje też basen chiński. Tam z kolei dzieci są pod opieką rodziców. Taki model sprawdza się w pełni – jak piszą klienci, ich pociechy się nie nudzą. <br><br> Marta Szpicka prowadzi salon fryzjerski dla dzieci. Jak uważa, czują się one tu znacznie swobodniej niż w zwykłym salonie. <br><br> – Do dzieci podchodzimy w sposób wyluzowany, możemy się pośmiać, powygłupiać – mówi Szpicka. – Mamy salkę zabaw, gdzie dzieci mogą się pobujać, powspinać, porysować – dodaje. <br><br> Obsługa salonu robi wszystko, by dziecko jak najłatwiej przeszło pierwszą wizytę. Ta przecież z perspektywy kilkulatka może być trudna i stresująca. <br><br> – Mamy też część dla dorosłych. Dzieciom czasem pomaga, że tata siedzi i strzyże się, obok siedzi synek bądź córka z mamą – uważa.Jak kształtuje się marketing skierowany do dzieci? Specjaliści nie pozostają przecież w tyle za właścicielami sal zabaw czy salonów dla dzieci. <br><br> Mirosław Kaznowski z agencji doradztwa marketingowego „Venta Marketing” mówi nam, że w ciągu ostatnich 10 lat budżety rodzinne zwiększyły się trzykrotnie. Jak dodaje, otwiera to nowe możliwości zarówno dla rodzin i marketingowców. <br><br> Z danych z Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że rodzice przeznaczają te pieniądze na podstawowe rzeczy, żywność, ubrania. W drugiej kolejności – na rozwój, edukację dzieci. Zdaniem Kaznowskiego to otwiera różne możliwości. Widzimy, że powstaje coraz więcej małych firm, z ofertą skierowaną do dzieci. Restauracje często rozszerzają swoją ofertę dla szkół, przedszkoli. Powstają szkoły muzyczne, teatralne, w małych miejscowościach – świetlice, księgarnie dla dzieci. <br><br> Istotny jest również inny czynnik. 90 proc. dzieci w wieku dwóch lat korzysta z tabletów i smartfonów. Przeciętnie poświęcają na to dwie godziny dziennie. <br><br> – Z pewnością należy to kontrolować – choć z perspektywy reklamowców można tu mówić o znaczącym wpływie na sytuację na rynku. Analizując to zjawisko można dotrzeć do sprofilowanych grup, dostosowywać reklamę pod ich bodźce – mówi Kaznowski.Dziecko jest bardzo istotnym elementem każdej kampanii skierowanej do rodziny. To dziecko jest konsumentem, a rodzic jedynie narzędziem, które dokona transakcji dla konsumenta. Jeśli reklamodawcy uda się przekonać dziecko, to jest to już większość sukcesu. <br><br> Jak uważa Kaznowski, bywa, że jest w tym element manipulacji. Dlatego trzeba edukować rodziców, by nie jej nie ulegali – rodzice powinni umieć stawiać granice, być konsekwentni. <br><br> – Staramy się współpracować wyłącznie z firmami, które chcą w sposób pozytywny wpłynąć na edukację dzieci, zrobić dla nich coś dobrego – kończy Kaznowski. <br><br> <b> W trakcie zabawy dzieci uczą się najwięcej </b><br><br> Udało nam się porozmawiać również z Agatą Gutarewicz, psycholog, psychoterapeutą i terapeutą integracji sensorycznej. <br><br> Jak mówi specjalistka, kilkanaście lat temu nikt nie myślał o tym, aby zapisać dziecko na lekcje programowania lub kurs języka mandaryńskiego. Dzieci więcej czasu spędzały na podwórku, wspinając się na drzewa lub piekąc wyimaginowane ciasta z błota. <br><br> – Zmiany te mogą mieć związek z postępem rozwoju naszego społeczeństwa, większymi możliwościami edukacyjnymi, ale również z coraz bardziej wymagającą sytuacją na rynku pracy. Wysoko wykształceni rodzice, którzy poświęcili wiele lat na swoją edukację, chcą wpoić dzieciom zasady, które pozwolą na osiągnięcie sukcesu w przyszłości. Często spotykam się również z sytuacją, gdy udział w dodatkowych zajęciach pozalekcyjnych rozwiązuje problem opieki nad dzieckiem do czasu powrotu rodziców z pracy – uważa Gutarewicz.Jak dodaje, rodzice muszą być uważni, jeśli chodzi o zainteresowania i zdolności dzieci. Te od najmłodszych lat przejawiają pewne predyspozycje i talenty. Dla przykładu jeżeli widzimy, że dziecko interesuje się muzyką, chętnie do niej podryguje, śpiewa lub gra na zabawkowych instrumentach, warto byłoby rozważyć zapisanie go na zajęcia umyzykalniające. Podobnie może być ze sportem, czytaniem książek lub innymi zainteresowaniami. Ważne jest to, aby dziecko miało przestrzeń do swobodnego wyrażania siebie i rozwijania swojej pasji. <br><br> Nie można przy tym zapominać, że dziecko potrzebuje czasu również na zabawę i swobodne aktywności w ciągu dnia. Poprzez zabawę dzieci uczą się najwięcej – rozwijają umiejętności społeczne, trenują zdolności manualne, poprawia się motoryka ciała, planowanie ruchu, koordynacja i wiele innych funkcji mających wpływ na prawidłowy rozwój. <br><br> – Czas poświęcony na zabawę nie jest wiec czasem straconym, wręcz przeciwnie – niesie za sobą wiele korzyści – mówi psycholog, dodając, że za aktywnością dziecka w trakcie zabawy należy podążać, wspierać jego kreatywność i dążenie do samodzielności. Nie zapominajmy przy tym, że każde dziecko jest inne – mówi psycholog. <br><br> – Jeżeli dziecko ma czerpać przyjemność z zajęć, nauczyć się czegoś nowego i rozwijać w danej dziedzinie, powinno kierować się wewnętrzną motywacją, a nie odgórnym nakazem rodziców – kończy Gutarewicz. <br><br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" />